środa, 29 października 2014

Siedź w kącie, a cię znajdą.



Jeśli jest jeszcze ktoś, kto wierzy, że staroświecka maksyma naszych babć ma zastosowanie w życiu i biznesie, niech przez chwilę zastanowi się, jak często zagląda we wszystkie kąty swojego mieszkania? Raz, dwa razy w tygodniu podczas odkurzania podłogi?

I czy na pewno zagląda we WSZYSTKIE?
Czy przypadkiem jakieś kąty nie są zastawione meblami i tam nie zaglądał od….lat?

A co jeśli tam właśnie leży coś, co okazałoby się dla nas najcenniejszą rzeczą na świecie?
I czeka. Cichutko. Nie robiąc nic. Czeka, by dać się znaleźć. Kiedyś. A czas płynie. I nikt tego nie szuka, bo nie wie, że to istnieje.

A co jeśli ta rzecz ma termin ważności?
Tak jak szyfr do sejfu w szwajcarskim banku, gdzie zdeponowano fortunę, ale po upływie konkretnej daty szyfr ulegnie zmianie i fortuna przepadnie.
Po terminie szyfr przestanie być cenny. Mimo to leży w kącie i…. czeka.
Aż przypadkowo odkryje go jakiś szczęściarz. 
Tylko, że nikt nie wie ani o jego istnieniu, ani o kącie, w którym się znajduje.

Jakie są szanse znalezienia tego,  co jest w kącie? 
Czy nie prościej byłoby, gdyby cenne rzeczy leżały w widocznym miejscu? 
Na stole. Pod lampą. Na drzwiach lodówki. Na biurku. Na naszym laptopie. 
Gdziekolwiek, byleby były widoczne!

Te drogocenne skarby to my. Nasz potencjał. Nasza kreatywność. Nasz biznes.

Siedzimy sobie w znajomym kącie. Cicho dłubiemy coś w swoim małym światku, skrycie marząc, że kiedyś ktoś nas odkryje. Kiedyś ktoś na nas wpadnie i, och! Zachwyci się! Zrobi się wielka sensacja! Wszyscy będą nas ciekawi i tego, co robimy! Wszyscy się będą nami zachwycać!

A my?  „Oj, tam… nie ma o czym mówić…”- skromnie spuścimy oczy i z delikatnym uśmiechem machniemy lekceważąco ręką. Choć w sercu będziemy piać ze szczęścia i wywijać dzikie hołubce pod sufitem.
A potem wyślemy smsy do wszystkich z listy kontaktów w komórce i ogłosimy na facebooku, żeby nikt nie przeoczył faktu, że ZOSTALIŚMY ODKRYCI ! Że oto narodziła się Gwiazda w Swojej Branży! 
I - „och, to naprawdę wielkie zaskoczenie… jestem tylko skromnym człowiekiem, który dłubał sobie w kącie i nagle...."

I posypią się zamówienia, klienci, inwestorzy- setki, tysiące, miliony złotych! 
W sumie, czemu by nie mówić o dolarach? Miliony dolarów! 
Nasza twarz pojawi się w panteonie najbogatszych Polaków. 
Kupimy sobie wszystko, o czym marzyliśmy, pojedziemy wszędzie tam, gdzie chcieliśmy jechać. Będziemy bogaci, sławni, a życie będzie piękne!  Całe życie na to czekaliśmy!

Taaaaak.  Jasne. Wyobraźnia jest cenna. Pozwala poprawić sobie nastrój w życiowej poczekalni.

I tak sobie siedzimy w tym kącie. Wiemy, co robimy i wiemy, że tak trzeba. Wiemy, że nie wypada się chwalić, promować, mówić o sobie. 
Myślimy: „Niech mnie znajdą, odkopią. Ja tu poczekam na swój czas. Tu jest dobrze, ciepło, bezpiecznie. Nie będę niczego zmieniać. Jak mają mnie znaleźć, to znajdą!”

I czas płynie. A my tak sobie siedzimy w kącie, robiąc swoje. W końcu coraz mniej osób do nas zagląda. Coraz mniej osób o nas mówi.  Nigdzie nas nie ma.

Nasi stali klienci zaczynają się zastanawiać czy na pewno warto dalej z nami współpracować. Nikt się o nas nie pyta, nikt o nas nie wie, nikt nas nie poleca.
„Hmmm, może nie ma pieniędzy?” myśli sobie rynek, czytaj: „ nikt tego nie kupuje”, czyli „produkt słabej jakości”.

Na rynku jest mnóstwo podobnych produktów i o niektórych jest głośno. A to znaczy, że ludzie kupują, chwalą, mówią o nich. Rynek wydaje szybką opinię: „ci, którzy się promują, nie wstydzą się tego, co robią i wierzą w swoją wartość, a skoro ty tego nie robisz, to czy masz coś do ukrycia?”

Rynek nie zna sentymentów. Albo jesteś w obiegu i można cię zauważyć, albo szybko znikasz zastępowany przez innych graczy biznesowych.

Bo i w życiu i w biznesie sukces osiągają tylko ci, którzy wiedzą, że w tej kwestii nasze babcie się myliły.

W kątach siedzą tylko myszy. Czasami pod miotłą. Nikt inny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz